Szkoła: PSP w Łubnianach
Grupa: ŁubuDUBUnianek
Opiekun: Krzysztof Chaliński



[Zobacz]
[2010-03-10 18:08:56]
Dodano ZDJĘCIE
oltarz


[Zobacz]
[2010-03-10 18:04:51]
Dodano ZDJĘCIE
kapliczka sw Jana Nepomucena

[2010-03-10 17:39:17]
Dodano TEKST
A OTO CZEGO DOWIEDZIAŁA SIĘ GRUPA ZAJMUJĄCA SIĘ KOŚCIOŁEM: Po raz pierwszy możemy przeczytać o Łubnianach z dokumentach związanych z klasztorem norbertanek, który wybudowano w 1228 r. w Czarnowąsach za sprawą księżnej Ludmiły – żony księcia Mieszka Raciborskiego. Założenie klasztoru było powodem licznych darowizn księcia w postaci wiosek, które od tego momentu musiały klasztorowi płacić czynsz. Co Łubniany płaciły? Według aktu darowizny sporządzonym w 1260 roku przez księcia Władysława Lubniane (czyli Łubniany) miały corocznie ofiarowywać klasztorowi 10 kamieni wosku w celu utrzymania "wiecznej lampki" w tamtejszym kościele. Jeśliby natomiast mieszkańcy nie byli w stanie oddać takiej ilości wosku, mogli ją zamienić na podobną ilość miodu. Tak więc w Łubnianach w XIII w. na pewno zajmowano się pszczelarstwem. 37 lat później, w 1297 r. w dokumencie biskupa wrocławskiego Jana III tym razem skierowanym do kolegiaty Św. Krzyża w Opolu (dzisiejsza opolska katedra) czytamy, że Łubniany podlegać będą kolegiacie, a wikariusz z niej będzie sprawował nad Lubniani (Łubnianami) i okolicznymi wioskami opiekę duszpasterską. Tak więc w Łubnianach na pewno już wówczas w XIII w. została postawiona kapliczka. 5 lutego 1309 roku Bolesław Opolski ponownie nadaje Łubniany klasztorowi w Czarnowąsach. Odtąd przez 324 lata aż do roku 1633 nieprzerwanie Łubniany były poddanymi klasztoru norbertanek, więc tam corocznie mieszkańcy musiały płacić dziesięcinę. W roku 1633 podczas trwania wojny 30-letniej Łubniany dotknęła zaraza. Nie wiadomo ile osób pochłonęła, ale było ich sporo. Pochowano ich poza wsią na terenie dzisiejszej ulicy Krzyżuli i na terenie dzisiejszej wsi Dąbrówka Łubniańska. W tym drugim miejscu wybudowano w 1872 r. kapliczkę, która stoi tam po dziś dzień. Mieszkańcy Łubnian przerażeni epidemią postanowili wybudować kościół. Zanim jednak kościół stanął, mieszkańcy udali się do Częstochowy, by kupić tam kopię obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Było to w 1633 r. Z jego zakupem wiąże się ciekawa historia. Handlarz nie chciał sprzedać łubnianinom obrazu przedstawiającego Matkę Boską, ponieważ obiecał go innej parafii, ale ilekroć ukrywał go pod innymi obrazami, ten w cudowny sposób znajdował się na samej górze. Gdy został przywieziony do Łubnian zanim wybudowano kościół i w nim go zawieszono, został powieszony na słupie i służył jako kapliczka. Tak więc pierwszy więc kościół stanął w Łubnianach po 1633 r., a w r. 1679 był wizytowany przez władze kościelne. Z postawieniem kościoła też wiąże się cudowna historia, a o niej dowiemy się czytając historię kapliczki św. Jana Nepomucena. Niedługo potem pierwszy kościół spłonął od fajki nieostrożnego cieśli pracującego na jego dachu. Po jego spłonięciu Łubniany po raz drugi nawiedziła zaraza, więc mieszkańcy po raz kolejny obiecali wybudować kościół. Stanął on w 1682 r. W 1687 r. przyjechał do Łubnian archidiakon kolegiaty z Opola Marcin Stephetius i zostawił ważny dokument. Stwierdza on, że Łubniany nie są już własnością klasztoru w Czarnowąsach, ale podlegają pod cesarską Kamerę. Wybudowany kościół jest filią parafii w Jełowej. Wioska zobowiązuje się do wypłacania rocznie dla proboszcza 12 talarów, a w zamian miała raz na cztery tygodnie być w Łubnianach odprawiana msza św. Kościółek ten był pod wezwaniem zwiastowania Najświętszej Maryi Panny. Był on cały drewniany, miał wieżyczkę z niedużym dzwonem, który trzy razy wydzwaniał „Anioł Pański”. Przy kościele utworzono cmentarz i postawiono krzyż razem z kostnicą. W kościele powieszono kopię obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej przywiezionej w roku 1633. Drugi kościół służył aż do grudnia 1869 r. Wtedy to huragan uszkodził bardzo poważnie dach i postanowiono kościół rozebrać. Zanim jednak go rozebrano zaczęto na zewnątrz stawiać trzeci już kościół – murowany, a drewniany wewnątrz służył jako rusztowanie. Co ciekawe – podczas budowy w drewnianym kościółku nadal odbywały się nabożeństwa. Budowę trzeciego ukończono w 1872 r. Uroczyste poświęcenie gotowego kościoła miało miejsce 8 września 1872 roku. Nowemu Kościołowi nadano patronów Piotra i Pawła. Natomiast 22 kwietnia 1886 roku oficjalnie ustanowiono Łubniany niezależną parafią. Co ciekawe: odkąd utworzono nową parafię zaczęto też obchodzić dwa odpusty: w czerwcu, św. Piotra i Pawła - nazywany przez parafian odpustem wielkim oraz we wrześniu - NMP, nazywany odpustem małym. A jak to się stało, że w 1886 r. Łubniany stały się samodzielną parafią? Stało się to możliwe, gdy proboszczem w Jełowej został ks. Jan Nepomucen Lonczik. To za jego zgodą i zgodą kurii we Wrocławiu w 02.07.1859 r. został spisany akt fundacyjny i od tego momentu Łubniany stały się lokalią (wyodrębnioną częścią z parafii Jełowa). Były nią do ustanowienia parafii w 1886 r. W 1860 r. została wybudowana plebania wraz z zabudowaniami gospodarczymi Pierwszym proboszczem w Łubnianach został ks. Maksymilian Lange, który zmarł w roku ustanowienia parafii. Zmarł dożywszy 79 lat na zapalenie płuc 12. listopada 1886 r. Drugim proboszczem w 1887 r. został ks. Karol Bergmann, który w 1900 r. w maju niespodziewanie dostał wylewu i został sparaliżowany. Wówczas do Łubnian przybył neoprezbiter, ks. wikary Franciszek Pogrzeba. 19. stycznia 1904 r. zmarł proboszcz Karol Bergmann przez ostatnie 4 lata przykuty do łóżka. Rok czasu administratorem był ks. wikary Franciszek Pogrzeba, a 1. lutego 1905 r. otrzymał urząd proboszcza. Pełnił on tę funkcję do sierpnia 1919 r., kiedy to został przeniesiony na parafię w okolicach Gliwic. Czwartym proboszczem w 1919 r. został ks. Franciszek Dzierżon. Pełnił tę funkcję przez 5 lat do 27. kwietnia 1924 r., kiedy to zmarł po wielomiesięcznej chorobie wątroby. Do września 1925 r. opiekę nad parafią pełnił ks. Karol Cedzich pod okiem administratora ks. proboszcza z Jełowej Hugo Siegismunda. We wrześniu 1925 r. piątym proboszczem został ks. Paweł Schmidt, który w listopadzie 1932 r. został przeniesiony na nową placówkę w okolicach Prudnika. Szósty proboszcz przybył do Łubnian z Płużnicy k. Strzelec Opolskich, a był to ks. Paul Bittner. Był proboszczem od 1932 r do 1935 r. kiedy to przeszedł w stan spoczynku, a cztery lata później w 1939 r. zmarł w miejscowości Pokój. 6. marca 1935 r. do Łubnian przybył administrator ks. Franciszek Pogrzeba, a 26.08.1936 r. został siódmym już łubniańskim proboszczem. Sprawował ten urząd do dnia 30.08.1957 r. kiedy to zasłabł i zmarł na kościelnej wieży. Ósmym proboszczem został 24. listopada 1957 r. ks. Jerzy Mainka. Trzy lata później w 1960 r. do Łubnian przybył wikary ks. Konrad Unger, a rok później w 1961 r. jego miejsce zajął ks. wikary Józef Banasik. W 1962 r. odszedł wikary Banasik, a jego miejsce zajął ks. Stanisław Bober. Odszedł on w 1965 r. kiedy to przybył ks. Józef Rudek. W 1969 r. zastąpił go ks. Franciszek Brzenska. Pięć lat później w 1974 r. w miejsce ks. Brzenski przyszedł ks. Józef Świerc, a rok później zmienił go ks. Piotr Janoszka. W lipcu 1975 r. w miejsce ks. Janoszki przyszedł ks. Karol Łysy. Był on ósmym wikarym a ks. Mainki, a dziewiątym wikarym w historii parafii. Stał się też dziewiątym proboszczem w Łubnianach. 20. czerwca 1977 r. po dwudziestu latach proboszczowania odszedł ks. Jerzy Mainka. W tym samym roku 13. września nowym proboszczem został wikary ks. Karol Łysy, który proboszczem był aż do 2004 r., kiedy to zmarł po chorobie płuc. Wówczas dziesiątym proboszczem został ks. Jerzy Wybraniec, który proboszczem jest do dnia dzisiejszego. A jak wyglądało wówczas życie w Łubnianach? Najstarsza część Łubnian to ul. Opolska od kapliczki przy szkole do Dąbrówki Łubniańskiej i ul. Osowska. Domy były z drewna kryte strzechą i sporo od siebie oddalone. Cegła pojawiła się dopiero w XIX w. W XVII w. mówiono gwarą podobną do obecnej śląskiej gwary. Na pewno pierwszy z proboszczów mówił po morawsku, a drugi po polsku. Język niemiecki pewnie też był znany, gdyż w tym języku mówiono w pobliskim Opolu.

[2010-03-10 17:31:01]
Dodano TEKST
Powyższy tekst to częśc naszego opracowania, które powstało po długich poszukiwaniach informacji na temat naszej parafii. A tego już zebrało się sporo. Jednak wypadałoby zacząć od początku. A na początku... podzieliliśmy się na grupy i przydzieliliśmy sobie zadania. Jakie zadania? Grupa I - kościelna postanowiła: – poznać i opisać historię kościoła - opisać budynek – podać wymiary, co i gdzie się w nim znajduje - dowiedzieć się kto i kiedy był tu proboszczem - dowiedzieć się ciekawych historii związanych z łubniańskimi proboszczami - sfotografować najciekawsze obiekty znajdujące się w kościele i opisać je - sfotografować kościół - zrobić makietę kościoła i krótką jego charakterystykę (to na komputerze) GRUPA II: cmentarna (w tej to chciało być wielu!!!)miała poznać: - historię założenia cmentarza (obecnie są dwa – stary i nowy), - zrobić plan cmentarza i zaznaczyć miejsca pochówku znanych i cenionych ludzi w Łubnianach - opisać kilka historii związanych ze znanymi ludźmi leżącymi na tym cmentarzu - opisać historię powstania kaplicy pogrzebowej - zmierzyć tę kaplicę GRUPA III: to kapliczki; a mają: - opisać historie powstania najciekawszych kapliczek (historie ich fundatorów) - sfotografować je - wyznaczyć trasę wycieczki do najciekawszych kapliczek - zmierzyć je i opisać Po podziale ról zabraliśmy się więc do wykonania projektu. Każde zadanie miało swój czas, więc realizacja całości potrwa kilka miesięcy!


[Zobacz]
[2010-03-10 16:50:19]
Dodano ZDJĘCIE
kapliczka

[2010-03-10 16:41:25]
Dodano TEKST
Odkąd na ziemie Śląska zawitało chrześcijaństwo, odtąd też nierozłącznym elementem śląskich miejscowości stały się kapliczki. Poświęcano je różnym osobom – Trójcy Świętej, samemu tylko Jezusowi, świętym (szczególnie patronom), ale najwięcej z nich poświęcanych było osobie Maryi. Stawiano je w miejscach publicznych, na prywatnych posesjach, w domach i przy domach. Gdyby ktoś chciał zliczyć wszystkie postawione śląskie kapliczki, pogrupować i opisać ich historie powstania, pewnie nie starczyłoby na to niejednego życia. Jednak pogrupować je można i zarazem opisać powody ich powstawania skupiając się na jednej z parafii Śląska Opolskiego – parafii łubniańskiej. Tu spotkać możemy kapliczki w kształcie słupa, przyścienne, groty, drewniane – skrzynkowe, w kształcie małego domku, a także przydrożne kaplice, posiadające w swoim wnętrzu ołtarze . Przy głównej ulicy w Dąbrówce znajduje się kapliczka z figurą Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej wmurowana w dom, a wybudowana przez murarza, pana Antoniego Fiecha – dziadka obecnej gospodyni domu. Podczas II wojny światowej pan Fiech został wywieziony w głąb Rosji Radzieckiej i zmuszony do życia w nieludzkich warunkach. Będąc na obcej ziemi dwukrotnie uniknął śmierci, a jak twierdził ocalenie zawdzięczał oddaniu się Matce Boskiej. Mimo, iż sam przeżywał koszmar głodu, rozłąki, to sam niósł pomoc innym ludziom tam mieszkającym. Kiedy znalazł się w grupie mężczyzn, którzy mieli być rozstrzelani z powodu wycieńczenia, rozpoznała go pewna kobieta, żona rosyjskiego oficera, której kiedyś pan Fiech udzielił pomocy. Wstawiła się za nim, prosząc, by darowano mu życie. Wówczas to pan Fiech poprzysiągł sobie, że jak szczęśliwie wróci w rodzinne strony, to przy swoim domu wybuduje kapliczkę. W krótkim czasie po tym wydarzeniu żona pana Antoniego otrzymała list informujący, że niedługo mąż wróci do domu. Tak też się stało, a kiedy wrócił, nie zapomniał o obietnicy, którą złożył jak się mu wydawało w ostatnich chwilach życia. Zaraz po powrocie wmurował w ścianę domu małą figurkę Matki Boskiej, a po kilku latach kupił figurę Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej i sam wybudował dla tej figury kapliczkę wmurowując ją w ścianę domu. kapliczka przyścienna zbudowana przez p. Fiech W 1973 r. kapliczka została odnowiona i powiększona. Ma otwierane drzwi, co pozwala na strojenie jej zarówno sztucznymi jak i żywymi kwiatami. Następne pokolenia pana Fiech, mimo iż znają pradziadka jedynie z opowiadań, z dumą wyrażają się o przodku, szczególnie o jego pomocnej dłoni i sposobie, w jaki podziękował Maryi za uratowanie życia. Zupełnie inną historię powstania ma kapliczka stojąca na ul. Kościelnej, choć także związana jest z podzięką za zakończenie przykrych chwil. Kapliczka ta wybudowana została w 1954 r. z inicjatywy p. Pauliny Schwierz. Rok wcześniej, córka p. Pauliny – Anna, złamała nogę, a leczenie jej trwało bardzo długo – prawie rok. Po wyzdrowieniu pani Paulina w podzięce za odzyskanie przez córkę zdrowia postawiła kapliczkę poświęconą Maryi Pannie. Obecnie ponad półwieczną już kapliczką opiekuje się córka p. Pauliny Schwierz - pani Anna Polok. Budowa kapliczek miała miejsce również z powodu chwil szczęśliwych. Niewątpliwie do takich należy ślub i wesele. Wydarzenie to miało miejsce w życiu państwa Schwitalla w 1957 r. Pan Gerhard od lat był strażakiem i służył w miejscowej OSP. Podczas wesela dostał w prezencie figurkę św. Floriana. Wówczas na pamiątkę tego jakże szczęśliwego dnia wmurował w stawiany dom kapliczkę, a w niej postawił otrzymaną figurę świętego. Nie wszystkie historie związane z budową łubniańskich kapliczek przetrwały do naszych czasów. Nie przetrwała historia budowy pięknej, dużej kapliczki w Masowie. Stoi w niej Matka Boska, która z całą pewnością noszona była w procesjach z Masowa do parafialnego kościoła. Wiemy to, ponieważ stoi na postumencie specjalnie do przenoszenia figur przystosowanym. Obecni właściciele zamieszkali w domu, w który jest wbudowana kapliczka w 1996 r., a już poprzedni właściciele nic o budowie tej kapliczki nie wiedzieli. Z całą pewnością została wybudowana przed II. wojną światową. Podobno w jej ścianach zamurowana jest butelka – być może z winem, być może z dokumentami dotyczącymi celów jej budowy. W domu tym na strychu swojego domu znaleziono dwa stare drzewce, do których były przypinane sztandary. Znaleziono również stary, bardzo dobrze zachowany krucyfiks noszony w procesji. Niestety, podobnie jak o historii tej kapliczki i figury Maryi w niej stojącej, tak i o tych przedmiotach nie zachowała się żadna historyczna wzmianka. Do nienajszczęśliwszych historii, za to szczęśliwie się kończących należy historia związana z budową kapliczki przy ul. Kolanowskiej w Łubnianach. Dotyczy ona dwóch sióstr – pani Marii Matyszok, mieszkającej w Łubnianach i Wenceslawy Matyszok, która złożyła śluby zakonne i zamieszkała na ziemi austriackiej. Pani Maria będąc osobą bardzo pracowitą, często wyjeżdżała w pole pomagać w pracy. Podczas jednego z takich wyjazdów zdarzyła się tragedia: pani Maria spadła z przyczepy od traktora i uszkodziła sobie kręgosłup. W ciężkim stanie zabrano ją do szpitala. Gdy dowiedziała się o tym s. Wenceslawa, próbowała dotrzeć do p. Marii, niestety najpierw nie przepuszczono ją przez czeską granicę, a następnie wysłano do klasztoru na górze św. Anny. Tu w klasztorze s. Wenceslawa modliła się o zdrowie ciężko chorej siostry i przyrzekła św. Annie, że jeżeli jej siostra wyzdrowieje, to wybuduje w jej domu kapliczkę. Po jakimś czasie udało jej się dotrzeć do Łubnian i zająć opieką nad chorą siostrą. Nie upłynął długi czas, a p. Maria wyzdrowiała. Wówczas, spełniając złożony ślub wybudowano kapliczkę, która stoi przed domem do dnia kapliczka przy ul. Kolanowskiej dzisiejszego. Druga kapliczka w Dąbrówce stanęła w 2002 r. na posesji pani Strzys. Zbudowała ją gospodyni – p. Elfrida Strzys, a jej budowa związana była z kilkoma celami. Pierwszy i podstawowy wiązał się z wielką religijnością gospodyni, która chciała odwdzięczyć się Maryi za wszelkie dobrodziejstwa od Niej wyświadczone. Drugim celem była prośba o pomyślne zdanie egzaminów maturalnych wnuczki pani Elfridy. Tuż po postawieniu groty zachorował mąż pani Elfridy. Wówczas gospodyni spędziła przy kapliczce wiele czasu grota z kamyków przy ul. Szkolnej modląc się do Maryi o pomyślne przejście operacji męża. Przy ul. Osowskiej w Łubnianach stoi mała murowana kapliczka, której budowa związana jest z bolesnymi przeżyciami jej fundatora i jego rodziny. Tu przed II wojną światową stał drewniany, kryty strzechą dom. Mieszkali w nim państwo Jan i Maria Czech. Pomimo, iż żyło im się ciężko, byli szczęśliwi. Mieli trójkę dzieci: trzyletniego syna oraz dwie córeczki - półtoraroczną i ośmiomiesięczną. Niestety, tuż przed wojną cała trójka maleńkich dzieci zmarła. W niedługim czasie, kiedy nadeszła wojna rodzinę Czech spotkało kolejne nieszczęście: pan Jan dostał się do niewoli i trafił w głąb Rosji. Do końca wojny przebywał na obczyźnie, a wrócił do domu dopiero po dwóch latach od zakończenia działań wojennych. Podczas powrotnej, często pieszej podróży modlił się prosząc Boga o szczęśliwe i w zdrowiu dotarcie do domu. Oddał się wówczas pod opiekę Opatrzności Bożej. Kiedy powrócił do Łubnian, szczęśliwy, że osiągnął cel, przed swoim domem postawił małą murowaną kapliczkę z kapliczka w gospodarstwie p. Soppa figurą „Niepokalane Serce Pana Jezusa”. I Masów ma swoją szklaną kapliczkę w kształcie domku. Otoczona bluszczem stoi przy głównej drodze na posesji pana Leona Balcera. Jej postawienie związane jest z tragicznym wypadkiem jaki miał miejsce na mostku wjazdowym do posesji pana Balcera. W roku 1971 na tym mostku została przez motocykl śmiertelnie potrącona córka pana Leona. W tym samym roku gospodarz ku pamięci swojej tragicznie zmarłej córki postawił kapliczkę. Nie mógł postawić w miejscu, gdzie doszło do wypadku, gdyż miejsce to jest wjazdem na posesję, dlatego grota stanęła tuż obok – za wjazdowym mostkiem. W łubniańskim lesie (od strony Masowa) wisi kapliczka z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej (obecnie wiszący obrazek w kapliczce pochodzi z roku 2004). Legenda głosi, że w miejscu, gdzie wisi obraz, w połowie siedemnastego wieku kapliczka ku pamięci zabitych Szwedów - podczas potopu szwedzkiego zabito dwóch Szwedów. Jak powiadają okoliczni mieszkańcy zaraz po zabójstwie, w miejscu ich śmierci zaczęło straszyć. Pojawiały się zjawy, cienie, a w lesie nie można było czuć się bezpiecznie. Aby duchy udobruchać postawiono w miejscu zabójstwa kapliczkę i zaczęto modlić się za ich dusze. Duchy przestały się pojawiać, za to zaczęły zjawiać się ogniste języki. Był to dosyć częsty widok, który wprawiał ludzi w przerażenie. Ale i one z czasem przestały się ukazywać. Podobno któregoś wieczora, kiedy obok kapliczki przejeżdżał chłop na wozie ciągniętym przez konia, ogniki wskoczyły na wóz i dojechały aż do następnej wioski – do Kolanowic. Tam z wozu wyskoczyły by już więcej przy kapliczce się nie pojawić. Jednakże przy kapliczce pozostała „Mamuna”. Nikt nie wie co to jest, każdy jednak wie, że jak go „Mamuna” spotka, to tak nim zakręci, że straci orientację i nie potrafiąc odnaleźć drogi powrotnej do domu, będzie błądził godzinami po okolicznym lesie. Pan Matyschok, który w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku odnawiał tę kapliczkę i obecnie się nią opiekuje, historii o ludziach, którzy znając doskonale ten las zgubili się w nim, zna wiele. Jak powiada gospodarz Matka Boska Częstochowska w podzięce za pielęgnację kapliczki ochrania jego i jego rodzinę. Kilka razy był on bliski śmierci, a jednak zawsze wychodził cało z opresji. Kiedyś pracując na podwórku urwał się nad nim wysięgnik do gnojownika i spadł tuż przy nim. Dokładnie to samo spotkało jego żonę: wbrew prawom fizyki zamiast na nią – wysięgnik spadł przy jej stopach. Być może przypadek; gospodarz twierdzi, że cud. Parafia Łubniany jest rozległą, a mieszkańcy do parafialnego kościoła mają po kilka kilometrów drogi. Dawniej ludzie tu mieszkający nie posiadali tylu środków lokomocji ile mają obecnie. Kiedy chcieli pójść do kościoła, chodzili na piechotę. Często jednak starszym i chorym trudno było do niego dotrzeć, dlatego gromadzili się przy wybudowanych przydrożnych kaplicach i przy nich (szczególnie w miesiącu maju) się modlili. Budowano więc kaplice aby mieć możność przyklęknięcia i oddania czci Rodzinie Świętej, ale także, aby upamiętnić ważne dla wioski wydarzenie. Tak było z budową kaplicy stojącej na rozdrożu ulic Opolskiej i Brynickiej w Łubnianach. Historia powstania tej kaplicy związana jest z historią budowy kościoła parafialnego w Łubnianach. W tym miejscu, gdzie obecnie stoi kapliczka, miał stanąć kościół, jednakże, jak mówi legenda, przywiezione pod budowę materiały co noc same przemieszczały się w inne miejsce – w to, gdzie kościół stoi obecnie. Dlatego zmieniono miejsce budowy kościoła, a tam, gdzie miał stanąć wybudowano kapliczkę poświęconą jednemu z patronów Łubnian – św. Janowi Nepomucenowi. Kiedy ją postawiono? Nie zachowała się żadna dokumentacja. Wiadomym jest, że stała tu przed I. wojną światową. W czasie II. wojny światowej, kiedy to władze hitlerowskie zabrały na przetopienie dzwony z parafialnego kościoła, do kościoła został przeniesiony dzwon z tej kaplicy, aby służył wszystkim parafianom wzywając ich na nabożeństwa i msze św. Obecnie kaplicą opiekuje się rodzina p. Józefa Palmera, a czynią to z dziada pradziada. Niedaleko tej kaplicy znajduje się dobrze zachowana kapliczka słupowa, zbudowana z czerwonej, nieotynkowanej cegły. Ma ona z całą pewnością ponad dwieście lat. Pierwotnie była ona poświęcona Matce Boskiej Nieustającej Pomocy, jednak ze względu na upływający czas, który naruszył maryjną figurę, gospodarze – państwo Kabara postawili w kaplicy nową figurę: Matki Boskiej różańcowej. Kapliczka ta stanęła przy pierwszym murowanym domu we wsi Łubniany (dom ten istnieje do dnia dzisiejszego; mieszka w nim rodzina Kabara). Jak twierdzą p. Kabara, kapliczka zawsze ich chroniła. W 1945 r., kiedy na teren Łubnian weszli Sowieci, najeźdźcy 7 razy podpalali ich dom i ani razu nie udało się im go spalić. W końcu zaprzestali, kiedy ktoś powiedział im o cudownej kapliczce, w której podobno wmurowane są relikwie . W centrum wsi Dąbrówka Łubniańska na małym wzniesieniu stoi kaplica, której powstanie datuje się na rok 1872. Jej powstanie wiąże się z wydarzeniami, których początek miał miejsce na tym terenie dwa lata wcześniej. W roku 1870 wybuchła w tej okolicy choroba zwana czarną cholerą, która w Dąbrówce pochłonęła ponad czterdzieści osób. Zmarłych na tę chorobę nie chowano na cmentarzu, ale na placu, gdzie obecnie stoi kapliczka wykopano głęboki dół i tam po złożeniu ciał przysypano je wapnem i ziemią. Okoliczni mieszkańcy myśleli, że nadchodzi koniec świata. Wówczas kilku mężczyzn z tej miejscowości złożyło obietnicę, że wybudują kapliczkę i będą się w niej modlić w nadziei, że choroba ustanie. Jak się szybko okazało choroba zaczęła ustępować już przy zwożeniu materiału pod budowę. Podobno w tamtym miejscu już wcześniej chowano zmarłych. W 1633 r. , jak wspominają kroniki, również była zaraza, a zmarłych pochowano właśnie w lesie przy drodze do Jełowej (w tamtym czasie w miejscu, gdzie stoi kapliczka zaczynał już się las). Odkąd kapliczka została wybudowana jest zawsze przystrojona kwiatami. Mieszkańcy bardzo o nią dbają: ogrodzili ją, a wokół niej posadzili drzewka. W 1971 r. została odnowiona. W kapliczce tej znajduje się figura Matki Boskiej. Po jej prawej stronie umieszczony jest obraz świętego Józefa pracującego z małym Jezusem, a po lewej – obraz Matki Boskiej z Jezusem na ręku. W górnej części jest dzwonnica, w której umieszczone są dwa dzwony. Dawniej dzwony dzwoniły każdego dnia w południe i o godz. 17.00 na „Anioł Pański” oraz wtedy, gdy umierał ktoś z mieszkańców Dąbrówki. Odbywały się również przy kapliczce nabożeństwa majowe. 17. maja 2004 r. po raz pierwszy obchody dni krzyżowych w tutejszej parafii miały miejsce także przy tej kapliczce. Odprawione nabożeństwo zgromadziło przy tej wspólnej mogile wielu mieszkańców Dąbrówki i parafii. Jak twierdzą mieszkańcy, mimo, że często się nie mówi o przodkach tu spoczywających, to jednak czasem ktoś wspomni jak to święta Maryja uratowała wieś przed czarną śmiercią. W Dąbrówce przy ul. Leśnej podobnie jak w Łubnianach znajduje się kapliczka zaliczana do słupowych. Kapliczka ta powstała przed 1880 r., a wybudował ją pan Ignacy Mecha. Niestety, do naszych czasów nie zachowała się historia związana z celem jej powstania. Jednak wiadomo, że co roku w czerwcu drogą prowadzącą przy tej kapliczce szli pątnicy z Domaradza, zmierzający do Łubnian na parafialny odpust i podobno im jest poświęcona. Przy tej kapliczce pielgrzymi przystawali i modlili się do Matki Boskiej, śpiewając maryjne pieśni. Po II wojnie światowej pielgrzymki Domaradzan przestały przychodzić do Łubnian. W tym samym czasie Domaradze nawiedziła epidemia cholery, a że mieszkańcy tej wsi byli bardzo religijni, powiązali epidemię z faktem zaprzestania pielgrzymowania. Zaczęli więc na powrót chodzić szlakiem do łubniańskiego kościoła, najpierw w celu odsunięcia choroby, a następnie w podzięce za jej odejście. Pielgrzymki te miały miejsce do połowy lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. Obecnie znowu domaradzanie zaprzestali pielgrzymowania. Ta ceglana kapliczka ozdobiona jest białymi kaflami (przodu znajdują się białe kafle z inicjałami pana Mechy). Wewnątrz mieści się figura Maryi trzymającej różaniec. Przy kapliczce wisiała wieczna lampka, której kopia znajduje się obecnie w parafialnym kościele. Najbardziej jednak znaną kapliczką w okolicy jest „Studzionka”: kapliczka stojąca w lesie tuż za Dąbrówką. Jej historia sięga XVIII w. Wówczas łąka leżąca niedaleko dzisiejszej „Studzionki” należała do rolnika z Masowa – Szymona Soppy. On to pewnego dnia wyszedł z domu kosić łąkę, ale ze względu na to iż był chory, na łące zasłabł, nie będąc w stanie pracować. Zmęczony poszedł pod pobliskie drzewa, a wówczas zauważył strumyk wody wypływającej spod drzewa. Napił się jej, a wówczas w bardzo krótkim czasie odzyskał siły. To nagłe ozdrowienie przypisał cudownemu źródełku. Wkrótce źródełko to stało się sławne w całej okolicy. Przychodzili do niego okoliczni mieszkańcy, ale przyjeżdżali również mieszkańcy dalej położonych wiosek. Wszyscy mieli nadzieję na to, że źródełko uleczy ich z posiadanych dolegliwości. W ten sposób na pobliskich drzewach zaczęły pojawiać się pierwsze wota: obrazki przedstawiające Maryję, Jezusa bądź świętych, a także krzyże. Wówczas Szymon Soppa postanowił w miejscu tym wybudować kapliczkę. Nie zgodził się jednak na to nadleśniczy, który powątpiewał w cudowną moc leśnej wody. Nie zgadzał się do momentu, aż sam się rozchorował, a wskutek choroby stracił wzrok.. Kiedy lekarze nie byli w stanie mu pomóc, zgodził się na obmycie oczu wodą z leśnego źródła. Kiedy to uczynił, w krótkim czasie wzrok odzyskał, a wówczas udzielił panu Soppie pozwolenia na budowę w miejscu źródła kapliczki, przy której miała być studzienka. Od tamtej pory (od XVIII w.) miejsce to słynie licznymi łaskami, a mieszkańcy chętnie się przy nim gromadzą. Kiedy kapliczka stanęła, sprowadzono do niej figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem, która wcześniej stała w starym, drewnianym łubniańskim kościółku. Sama figura była przez Łubnian otoczona wielką czcią, a dar cudownej wody od razu przypisano miłosierdziu Matki Bożej. Do roku 1997 miejscem tym opiekowała się rodzina Soppów. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia w 1997 r. pani Soppa przekazała opiekę księdzu proboszczowi i łubniańskiej parafii. Wówczas na wiosnę przystąpiono do kapitalnego remontu kapliczki i renowacji figury Matki Bożej. Wyremontowano wtedy nową studnię, a wokół kaplicy wyłożono 70 m² kostki brukowej i 200 m² kostki ażurowej. Ustawiono także przed kaplicą nowe ławki i został postawiony granitowy ołtarz.

[2009-10-23 18:48:13]
Zmieniono NAZWĘ GRUPY
ŁubuDUBUnianek

projekt graficzny: 2business
opracowanie interfejsu i optymalizacja kodu: annet